poniedziałek, 1 stycznia 2018

Reaktywacja!



Dziś ok 17:00 został ogłoszony cel Złombol 2018! Jedziemy na Chalkidiki!
Rozpoczynamy przygotowania! Zaczynamy od sprzątania garażu.
Strona organizatora http://zlombol.pl/

wtorek, 2 października 2012

Wróciliśmy


Wróciliśmy w komplecie. Fiat i my. Po raz kolejny stawiliśmy czoła Albanii i tym razem wypadła ona o wiele lepiej. Później Czarnogóra, Bośnia, Chorwacja, Węgry, Słowacja i Polska. Na ostatnim etapie Sarajewo-Kraków bolid ulegał powolnej degradacji. Lusterko nie potrafiło już przeciwstawiać się ciągłemu naporowi powietrza, lewy reflektor działał od czasu do czasu, rozrusznik nie zawsze chciał współpracować. Poza tym w Sarajewie wgnietliśmy lekko auto przy próbie zawracania w wąskich alejkach o dość dużym nachyleniu.

Niemal wszyscy zwracali na nas uwagę. Ludzie machali do nas, trąbili motywacyjnie i z uznaniem kiwali głowami. Celnicy i policja również się nami interesowała ale rezygnowali z wystawiania mandatów i odprawiali nas z uśmiechem. Nieraz zdziwieni, czasem rozbawieni. Chyba nie wierzyli, że fiacior byłby  w stanie przekroczyć dozwoloną prędkość. W Grecji policja zatrzymała nas żeby zapytać o co chodzi z tą masą dziwnych pojazdów, które przetaczają się przez Peloponez.

Potwierdziły się nasze przypuszczenia, że Złombol to przede wszystkim impreza, na której można poznać wiele ciekawych osób, pasjonatów i wariatów, fanów swoich rupieci. Na Złombolu spotkała się dość specyficzna grupa odważnych ludzi dzięki czemu impreza była naprawę wyjątkowa. Szczerze mówiąc, z zazdrością patrzyliśmy na niektóre wehikuły, których wygląd był dopracowany w każdym calu - fantastyczne malowania, wyszukane, nietuzinkowe wnętrza, stylowo odziani kierowcy.

Podsumowując, na pewno było warto pojechać i doświadczyć Złombolu na własnej skórze. Wszystkim niezdecydowanym polecamy. W przyszłym roku, jeśli tylko destynacja będzie dla nas interesująca, weźmiemy pod uwagę ponowny udział - tym razem bogatsi o nowe doświadczenia ze Złombolu 2012.

Fotoreportaż

piątek, 21 września 2012

Przez albanie do mety

Dzień 5 - środa.
Noc pelna absurdow. Papierosy po 100 euro i ronda na autostradzie. W pewnym momencie minela nas karetka. Ktos dojzal ze w srodku zamiast pacjenta, podrozowala nia trumna. Poza tym kilka malych awarii i wiele godzin jazdy po "drogach".

"Albanii nie da sie przejechac. To Albania moze przejechac po tobie"  

Po  całonocnej jeździe w konwoju przez dziką i  pełną wybojów Albanię przekroczyliśmy granicę z Grecją. Bylo tuz po swicie. Pogoda od razu zrobiła się bardziej tropikalna. O 19 dotarlismy na camp w archaia olimpia! Impreza i oficjalne zakonczenie imprezy.

Przed nami powrot ktory moze okazac sie jeszcze trudniejszy. Po powrocie postaramy sie udostepnic kilka zdjec. Zaczynamy urlop.

Początek końca

Ostatnio wiele sie dzialo i nie bylo czasu na update. A wiec po kolei...

Poniedzialek.
Zaraz po starcie okazalo sie e dEfekt motyla (ekipa z ktora startowalismy w kierunku dubrovnika) ma problem z lozyskiem tylnego kola. Troche czasu nam ucieklo wiec wybralismy przejazd autostradami. Wieczorem dotarlismy na miejsce.

Wtorek
Dzien zaczelismy od odpowietrzenia sprzegla. Ujawnilo to defekt pompy sprzegla. Do 15 walczylismy z usterka. Udalo sie i wyruszylismy w najtrudniejszy etap zlombolu. Przed nami do pokonania czarnogora i albania. Czarnogore przelatujemy szybko i na przejsciu granicznym trafiamy na grupe zlombolowcow. Dolaczamy i razem toczymy sie dalej. Syrena, dwa zuki, cztery duze fiaty, skoda 105, skoda 120. Osobliwy widok w tej czesci europy. Wybralismy trase latwa. Drogi ekspresowe i autostrada. Przynajmniej na mapie. Dzien zakonczylismy mocujac wydech do zuka.

Resztę opiszemy jutro;)

poniedziałek, 17 września 2012

Chorwacki świt

Camping selce. Nasz fiat wydaje coraz ciekawsze dźwięki. Wycieraczki naprawione. Sprzęgło zaczyna rzęzić pod górę. Wczorajsza trasa nie wyszła mu na zdrowie.
W planie mamy dziś Dubrovnik. Naszymi towarzyszami drogi będą dEfekt Motyla i Lodz Ness.


niedziela, 16 września 2012

Pierwsza awaria

Po noclegu w Komarno przemierzyliśmy całe Węgry, a teraz pędzimy chorwacką autostradą. Na wieczór planujemy być w Selcach- na złombolowym noclegu. Meldujemy pierwszą awarię- wycieraczki odmówiły posłuszeństwa.


Piewsze koty za ploty

Za nami 170 km,  na  horyzoncie mamy Małą Vatre. Póki co, fiacior idzie jak  przecinak.
Ps. Publikujemy posty jak tylko mamy dostep do wifi. Może się zdarzyć, że opublikowany post został napisany dobę wcześniej.