Dzień 5 - środa.
Noc pelna absurdow. Papierosy po 100 euro i ronda na autostradzie. W pewnym momencie minela nas karetka. Ktos dojzal ze w srodku zamiast pacjenta, podrozowala nia trumna. Poza tym kilka malych awarii i wiele godzin jazdy po "drogach".
"Albanii nie da sie przejechac. To Albania moze przejechac po tobie"
Po całonocnej jeździe w konwoju przez dziką i pełną wybojów Albanię przekroczyliśmy granicę z Grecją. Bylo tuz po swicie. Pogoda od razu zrobiła się bardziej tropikalna. O 19 dotarlismy na camp w archaia olimpia! Impreza i oficjalne zakonczenie imprezy.
Przed nami powrot ktory moze okazac sie jeszcze trudniejszy. Po powrocie postaramy sie udostepnic kilka zdjec. Zaczynamy urlop.